sobota, 28 kwietnia 2018

Jak się lata przez Atlantyk?

Dzień "0" - no to fruuu!

Jestem w Orlando. Dzisiaj nic nie zwiedzę, bo padam po 9 godzinach lotu, mimo że jest tu 21.00 (ale w Manchesterze 2.00!). Poza tym nie wiedziałam że tak szybko tu zachodzi słońce, po 20 już ciemno.

Napiszę tylko o moich wrażeniach z Virgin Atlantic.


Lot długi, ale jest co robić. Jeść też dają dużo, w zupełności mi wystarczyło, nie byłoby potrzeby zabierać jakiegoś swojego jedzenia. Ale wszystko po kolei, zacznę od samolotu.

Samolot jest duży, dwupoziomowy. Boeing 747-400


Klasa ekonomiczna wcale nie jest zła! Pewnie że mniej miejsca, ale dobre wyposażenie. Na każdym miejscu jest kocyk, poduszka i słuchawki. Podłączenia usb i inne, monitor. Do wyboru 100 filmów, przeróżne, i bajki, i horrory, i dokumentalne, i inne. Poza tym muzyka (też przeróżna, od Black sabbath po Janis Joplin), gry (np. kulki, golf, ale ekran dotykowy taki sobie), możliwość czatowania między siedzeniami, podglądu mapy lotu (i danych jak prędkość, wysokość, ile zostało), krótkie filmiki reklamowo-turystyczne.. Ogólnie jest w czym przebierać.

Co do jedzenia, to było:

snack + drink (precelki + sok w moim przypadku)
obiad - na zdjęciu (sałatka z kuskusem, kurczak z makaronem zapiekanka, krakersy z serkiem, deser czekoladowy, wino, woda)
kawa/herbata
lód na patyku
drink (sok/woda/wino/piwo - do wyboru)
kanapka, herbata, chipsy, batonik, cukierek
cukierki do ssania na lądowanie


Na prawdę dużo na cały lot i to jedzenie dobrej jakości.

Mimo wszystko czas lotu męczący, no i jeszcze na miejscu 5 godzin w tył i dłuuugoo na lotnisku (najpierw self passport control w maszynie i długa kolejka, potem jeszcze kolejka do oficera i znowu paszport i mówienie po co się przyleciało), ale zapowiada się bardzo dobrze. :-) Taki mam widok z okna:




Pozdrawiam zaglądających i idę spać, jutro śniadanie z Brukerem ;-)
I kolejny tick z mojej listy z postanowieniami noworocznymi zaliczony, a jeszcze pół roku nie minęło, dobrze idzie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz