poniedziałek, 10 czerwca 2019

post-doc w Kanadzie: za i przeciw


To już prawie 2 miesiące w nowym labie, więc czas coś napisać. O samym życiu w Kandzie, tym co nas zaskoczyło, czego musieliśmy się nauczyć itp. (+ trochę zdjęć z różnych miejsc) na naszym rodzinnym blogu fb Czarnota family.

1. Szukanie ogłoszeń i CV.

Pracę znowu znalazłam na naturejobs.com. Właściwie to praca sama mnie znalazła, bo miałam ustawiony alert na maila i ogłoszenie samo do mnie przyszło. Ogłoszenie idealne pod względem mojego doświadczenia, bo szukali kogoś do pracy z białkami, NMR, krystalografia i CD. W czasie kończenia doktoratu wysłałam dwa CV - jedno do Montrealu i jedno do Manchesteru. Z Manchesteru napisali że sobie zostawią w bazie, w Montrealu dostałam pracę. Długo nie szukałam ;) Jeśli chodzi o CV, to było w stylu tego ostatniego tutaj. Mój link na resumonk dalej działa, jeśli chcecie ładny template do CV to proszę bardzo klik tu.

2. Rekrutacja.

Rekrutacja powiedzmy że trzystopniowa. 1) mail, CV i list motywacyjny + referencje od promotora; 2) telefon do promotora; 3) skype + moja prezentacja pp. Tak na prawdę na poważnie to się przygotowywałam tylko do trójki, CV miałam ogarnięte, list jakoś skleciłam, referencje od Sama super jak zawsze. Potem po tym jak pogadał z moją nową szefową, powiedział mi że fajna babka i że mam szanse. Prezentację pp szybko ogarnęłam, bo to był listopad 2018, kiedy kończyłam pisanie doktoratu i miałam inne prezentacje bazowe. Do rozmowy przygotował mnie Deniz Sasal. Nie bezpośrednio, po prostu oglądałam jego filmiki na yt. Dobre, polecam. Miałam dużą pewność siebie (tak myślę), bo pod względem doświadczenia byłam idealną kandydatką. Poza tym zadawałam dobre pytania. To jest ważne. Pokazać zainteresowanie tym po drugiej stronie. Pokazać zaangażowanie i że nam zależy na dobrym środowisku pracy. Posłuchajcie Sasala. Rozmowa trwała godzinę, potem napisałam maila z podziękowaniem za rozmowę (rada od Sasala) i jeszcze tego samego dnia, może z godzinę może dwie po rozmowie dostałam ofertę pracy. Wszystko idealnie, oprócz kasy niestety..

3. Ile zarabia post-doc?

Ile? Marnie. Bardzo marnie, jak na człowieka z doświadczeniem i po doktoracie. Ja mam 43 000 CAD rocznie, po odliczeniu podatków 1250 CAD na dwa tygodnie (bo tu wypłaty co dwa tygodnie). Połowę tego co miałam na wypasionym grancie Marii Curie na doktoracie. I mniej niż ma post-doc w Anglii. Cóż.. Wiem, że to więcej niż w Polsce, ale koszty życia tu są wyższe. Tak mniej-więcej zarabiam połowę tego, co powinnam, żeby sobie żyć na luzie jak w Anglii. No ale podjęliśmy taką decyzję dla przygody, poznajemy nowy kontynent, zwiedzamy, cieszymy się życiem. Nie chcę zostać za długo na takim poziomie. Umowę mam na rok i work permit na rok, jeszcze kilka miesięcy i będę się rozglądać za lepszym stanowiskiem. Ogólnie powszechnie wiadomo, że na uniwersytetach mało się zarabia. I ciężko dostać umowę na dłużej.

Dla lepszego zobrazowania za apartament w bloku (dwa pokoje + salon z kuchnią i łazienka) płacimy 1050 CAD miesięcznie. I jak na Kanadę to tanio, bo Montreal jest w ogóle najtańszy w Kanadzie, ale kilka lat temu to jeszcze by było 600 CAD, w ostatnim czasie ceny bardzo wzrosły. Grunt że mam 20min na piechotę do pracy. Bilet na dwie godziny w jedną stronę (metro/autobus) kosztuje 3.25 CAD (w jedną stronę, bo nie da się pojechać i wrócić na tym samym bilecie, nawet w przeciągu tych 2 godzin). Jak zakładałam konto w HSBC to pani z banku mi powiedziała że powinnam prosić o podwyżkę. Bo najpierw myślała że ja mam 43000 funtów rocznie, ale jak zobaczyła że to dolary kanadyjskie to powiedziała że marnie.

4. Lab.

I ostatnie parę słów o labie na jaki trafiłam. Mała grupa, koło 10 osób. Lab jest uboższy niż ten w Manchesterze. Tzn. wiele rzeczy które tam miałam dostępne i gotowe, tu muszę sama robić. Nie ma osoby stricte technicznej, jedna dziewczyna się trochę tym zajmuje, ale ma też swój projekt (mówi że 30% czasu poświęca na te techniczne sprawy). Część urządzeń jest stara i zaniedbana (mam na myśli wirówki, wytrząsarki..). Trzeba więcej planować, co też czegoś mnie nauczy oczywiście. Jest tu super mózg od NMRu, ale też wiecznie zajęty, tak jak wcześniej ;) Chociaż zdaje się bradziej rozmowny. Ironiczny Anglik. W grupie też dziewczyna i facet z Francji, chłopak z Afryki Południowej, dziewczyna z Malezji, Polka tu wychowana (ale mówi super po polsku), kobieta z Serbii, szefowa stąd. Międzynarodowo.

Post-doc zarabia marnie, ale to świetna okazja do wyjazdu i poznawania świata. Łatwo dostać to stanowisko po doktoracie i jeszcze czegoś można się nauczyć.

Tyle na tą chwilę. Chętnie odpowiem na jakiś pytania, gdyby ktoś miał.

Sylwia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz